poniedziałek, 25 marca 2013

O farbach, strzyżeniu i prasowym nabytku

Witam!

Dzisiaj nie próżnuję, rozpisuje swoje myśli wystukując wszystko na białej klawiaturze. Nawiasem mówiąc, moje podziękowanie za to, że codziennie odwiedzacie mojego bloga. To już ponad pół tysiąca odwiedzin w skali półtora miesiąca... Dzięki!


  • Na przestrzeni kilku dni kupiłam dwie farby do włosów, pierwsza Wellaton- koloryzacja w piance, która po negatywnych opiniach na portalu wizaż.pl została przeze mnie zwrócona, zaś druga farba to Loreal Preference. Pomyślałam sobie, że jeśli już mam wypróbować Preference to równo znacznie mogę zrobić porównanie tych dwóch farb- Casting i Preference, które przy wyborze farby może być Wam pomocne.



  • Dodatkowo opowiem Wam o moich dzisiejszych przeżyciach ze strzyżenia w Studio Fryzjerskim Kariny Witkowskiej znajdującym się przy ulicy Piotrkowskiej 35- jestem zachwycona, ale o tym później.



  • I prawdziwa gratka dla miłośników sztuki makijażu- kwartalnik Make Up Trendy z atrakcyjnymi dodatkami.


Od początku...
Farba do włosów Casting jest koloryzacją pielęgnacyjną, o czym wspomniałam Wam w osobnym poście na jej temat. Chwalę ją przez piękne kolory, bogatą paletę barw, przystępność oraz brak amoniaku w składzie.
Kolor utrzymuje się do 28 myć, który spłukuje się równomiernie a odrosty nie są mocno odznaczone. Łatwa aplikacja i zapach farby umila nam cały proces farbowania.
Farba do włosów Preference jest trwałą koloryzacją, która utrzymuje lśniący kolor do 8 tygodni, czyli o wiele dłużej niż wspomniana wcześniej farba. Jestem zadowolona z koloru, który wybrałam, choć wyszedł niewiele ciemniejszy co nie stanowi dla mnie problemu. Kolor pięknie lśni, włosy są miękkie i przyjemne w dotyku. Jeśli nie jesteśmy wprawione w samodzielnym nakładaniu farby, bądź dopiero zaczynamy przygodę z farbowaniem zwróćcie się o pomoc mamy, siostry lub koleżanki z uwagi na to, że przy ciemnych kolorach skóra na linii włosów jest zafarbowana i nie wygląda to estetycznie przy nieumiejętnym nałożeniu farby.

Reasumując, farby Loreal omówione wyżej są moimi faworytkami lecz jeśli miałabym wybierać, wybieram Preference jeśli zależy mi na długotrwałym kolorze, dla odświeżenia koloru- Casting, którym na pewno nie zrobimy sobie krzywdy. Cenowo farby mają się podobnie, są to różnice w kilki złotówkach, a niekiedy możemy trafić na atrakcyjne promocje. Wraz z farbami do opakowania dołączone są odżywki do włosów, które świetnie pielęgnują włosy i utrzymują kolor na dłużej.


Nawet najbardziej promowany salon fryzjerski, bądź kosmetyczny nie przyciągnie tak do siebie klienta jak zadowolony klient. W poszukiwaniu dobrego studia, koleżanka poleciła mi Studio Fryzjerskie Kariny Witkowskiej. Początkowo miałam mały dystans spowodowany obawą, czy aby na pewno moje włosy znajdą się w dobrych rękach a końcowy efekt zadowoli moje spragnione oczy i duszę.
Zaryzykowałam.
Jeszcze przed myciem włosów został przeprowadzony ze mną wywiad, w którym Pani Karina przedstawiła swoją wizję, z którą całkowicie się zgodziłam.
Nigdy nie powiedziałabym, że mycie włosów może stać się rytuałem... a jednak. Profesjonale produkty marki Wella i wprawione ręce pani Pauliny przygotowały moje włosy do strzyżenia przed tym jeszcze wykonując wspaniały masaż głowy, który nie tylko pobudził cebulki włosów, ale i odprężył....
Zasiadając na wygodnym fotelu w towarzystwie filiżanki zielonej herbaty z jaśminem, Pani Karina rozpoczyna strzyżenie. Wbrew pozorom dość mocno wystylizowana krótka fryzura nie wymaga dużego nakładu pracy i czasu, ale nie u Pani Kariny. Czas jaki mi poświęciła, mnie i moim włosom to około półtorej godziny. Wydawać by się mogło, że długo, że za długo, ale przekładając to na efekt końcowy- chwila.
Poprzez profesjonalne podejście do klienta, poprzez całokształt Salon Fryzjerski Kariny Witkowskiej zdobył kolejną stałą klientkę :)




Kwartalnik Make Up Trendy w wiosennym nakładzie raczy nasze spragnione dusze dwoma dodatkami. Pierwszy odnośnie szkół i kursów dla wizażystów, drugi zaś jest pierwszą częścią publikacji Katarzyny Kozłowskiej- Kołodziejskiej "Akademia makijażu" nr 1: Okazje duże i małe.
Autorka zapoznaje nas z akcesoriami wizażysty i kosmetykami, rzetelnie opisując każdy po kolei. Poznajemy anatomię twarzy, kształty oczu i ich rozstawienie oraz dobór makijażu oka do jego kształtu. W dalszej części książki przedstawione są makijaże krok po kroku. Z pewnością bardzo przydatne informacje i rady dla każdej z nas bez względu, czy makijaż jest naszą pasją, czy jako świadoma kobieta chcemy umiejętnie dobierać odcienie podkładu do cery a wykonanie makijażu nie stwarza problemu. W książce powiela się firma Kobo.
Drugim dodatek przedstawia nam profesjonalne szkoły i kursy dla wizażystów z różnych zakątków Polski. Wiadomo, w Warszawie jest ich najwięcej.
W samej gazecie znajdziecie mnóstwo inspiracji, ciekawostek, wydarzeń oraz reklam firm kosmetycznych.










To dziś na tyle! Tymczasem prędko biegnę do kuchni robić słodką niespodziankę na jutrzejszą randkę :) Oby się udało!

Miłego wieczoru!




niedziela, 24 marca 2013

Efekty po 21. dniach zmagań

Zgodnie z danym mi słowem, dodaje zdjęcia mojej 21. dniowej metamorfozy.
Ćwiczenia wykonywałam niezależnie od pory dnia, natomiast zależnie od moich sił. Kiedy czułam przemęczenie z niewyspania, był to pierwszy dzień okresu bądź nie miałam humoru- odpuszczałam. Przede wszystkim czerpię z ćwiczeń radość i satysfakcję z pokonywania kolejnych ograniczeń, które są tylko w naszej głowie. Robienie ćwiczeń pod przymusem stałby się moim przykrym obowiązkiem, a przecież tu nie o to chodzi. 
Te myśli krążące po mojej głowie, które tylko de motywują... "przecież mogę się zaakceptować jak inne dziewczyny i nie katować się tak.... nie dam rady... już nie mam siły... poddaje się... "
Za każdym razem, po każdym treningu udowadniam sobie, że jednak potrafię, że te wszystkie zniechęcające myśli to głos mojego lenistwa, któremu muszę się przeciw wstawić.
Musimy uwierzyć, że sprostamy wyzwaniu.
Wmówiłam sobie zdanie Ewy Chodakowskiej, które jest jedną z największych motywacji:
"Dzisiaj jest jutrem, o którym mówiłaś wczoraj"

Odnośnie ćwiczeń:
Treningi przeplatałam z pierwszą płytą Ewy Chodakowskiej i ćwiczeniami Mel B- rozgrzewka, trening ramion, nóg, pośladków w zależności od chęci. Na przestrzeni 21. dni wykonałam 12 treningów. 

Odnośnie posiłków:
Na śniadanie klasycznie, owsianka. Ogólnie jadłam wszystko to na co miałam ochotę z ograniczeniem na to, na co mogę sobie pozwolić co nie oznacza, że nie miałam chwili słabości nie objadając się słodyczami. Dziennie starałam się wypić ponad litr wody, kawę piłam sporadycznie, z mlekiem (0,5- 2%),  bez cukru. Po treningach za każdym razem mały jogurt naturalny z otrębami owsianymi, albo jajko z kromką chleba. 

Porównanie:


zdjęcie jest odbiciem lustrzanym, gdyby ktoś wątpił


talia -5 cm
brzuch -3cm
biodra -3cm
udo +/- 0,5cm

Oczywiście nie zaprzestaję pracy nad swoim ciałem. Myślę, że już w kwietniu efekty będą bardziej spektakularne. Także do zobaczenia za miesiąc!

A na koniec słowa, które dały mi niesamowitego kopa energetycznego.  
Firma Calzedonia ostatnio wypuściła na rynek leginsy push-up, które jak można się domyślać po nazwie podnoszą pośladki. Na ostatnich zajęciach z masażu koleżanka pyta się, "Marta masz na sobie te leginsy push up?" ja na to, oczywiście, że nie, na co odpowiada zaskoczona "nieźle, naprawdę super". 

Myślę, że takie słowa dają do myślenia, że warto.

Pozdrawiam!

Zebra print nails- ice

Nowa kolekcja lakierów Wibo z serii Gel Like imitująca żel na paznokciach oferuje nam około sześciu odcieni począwszy od pasteli po intensywne róże i czerwienie, które wybrała blogerka Gosia. Ja natomiast  wybrałam kolor  7 blue lake.

A oto jak prezentuje się na moich paznokciach:





Miłego dnia! :)

piątek, 22 marca 2013

Blue eyes

Dobry wieczór!

W ten mroźny piątkowy wieczór przychodzę do Was z makijażem oczu, który de facto wykonałam jakiś czas temu, ale myślę, że jest wart Waszej uwagi.











Dobranoc! 

czwartek, 21 marca 2013

Od kuchni- wiosenna sałatka

Piękna zima tej wiosny, czyż nie? :)

Sałatka bardzo prosta i szybka w przygotowaniu przy tym niezwykle smaczna. Do sałatki właściwie możemy dodać wszystko na co tylko mamy ochotę, np. pieczonego kurczaka, kukurydzę, owoce.. Składniki mojej sałatki super komponują się z sosem winegret, na który znajdziecie przepis poniżej.

Potrzebujemy:
garść świeżego szpinaku
5 pomidorków koktajlowych
1/4 czerwonej papryki
1/2 czerwonej cebulki
1/4 zielonego ogórka

Sos winegret: 
2 czubate łyżeczki musztardy 
łyżeczka octu winnego/ jabłkowego
płaska łyżeczka cukru
olej słonecznikowy

Dokładnie umyty szpinak kroimy lub całe liście wrzucamy do miseczki. Pomidorki koktajlowe kroimy na ćwiartki, czerwoną paprykę wzdłuż na cienkie paski i jeszcze na pół, następnie czerwoną cebulkę w bardzo drobną kostkę. Pokrojone warzywa wrzucamy do szpinaku.
Do wykonania sosu przygotujmy osobną miseczkę i małą trzepaczkę (np. od mixera). W miseczce łączymy musztardę, ocet i  cukier w jednolitą masę, następnie cienkim strumieniem, powoli wlewamy olej do naszego sosu uzyskując płynną masę. Sos wlewamy do miseczki z warzywami, mieszamy i delektujemy się wyśmienitym smakiem :)


Sałatka świetnie sprawdzi się w porze śniadaniowej w pracy jak i na uczelni, właściwie gdziekolwiek jesteście. 



Lecę przed telewizor poćwiczyć z Ewą, bo niedługo serial :) - "Przyjaciółki" na Polsacie, oglądacie? :)
Dobranoc!


środa, 20 marca 2013

French

Hej!

Spośród ponad dwudziestu kolorów lakierów do paznokci jak zawsze jestem niezdecydowana co do koloru- jak to kobieta :) I mamy ambaras... może krwistą czerwień? Pastelowy róż, miętę, a może jednak głęboką czerń? Na ratunek przychodzi klasyczne, zawsze modne i eleganckie wykończenie naszych paznokci- francuski manicure.
Pasuje do każdej okazji... począwszy od ślubu, po egzamin dyplomowy jak i na co dzień. Odmianą klasycznego frencha jest tzw. szewron, który optycznie wysmukla i wydłuża płytkę paznokciową, ale o nim wkrótce.

Wbrew pozorom wyższa szkoła jazdy, ale nie martwcie się! Pokażę Wam moją sprawdzoną metodę na idealną linię uśmiechu :)

Potrzebujemy:

Od lewej:
-biały dobrze kryjący lakier o cienkim pędzelku
-lakier nawierzchniowy w odcieniu fioletu/ brzoskwini
-top coat

Na początek udajemy, że nie widzimy moich niewyciętych skórek. Zaczynamy!

1. Odtłuszczamy płytkę paznokcia bezacetonowym zmywaczem do paznokci.


2. Białym lakierem o cienkim pędzelku malujemy linię uśmiechu. Zaczynamy od bliższego boku wolnego brzegu paznokcia przesuwając pędzelek ku środkowi tworząc łagodne przejście, powtarzamy czynność od drugiego boku scalając w jedną łagodną linię-> środkowy palec (zdjęcie wyżej)
3. Lakierem nawierzchniowym w ulubionym kolorze nanosimy na płytkę paznokciową- dwie warstwy.
4. Wykańczamy top coatem i czekamy do wyschnięcia.

Wskazówki oparte doświadczeniem:
- zbyt gęsty (ciągnący się) biały lakier znacznie utrudnia wykonanie idealnej linii uśmiechu
-podczas nanoszenia lakieru nawierzchniowego nie dociskajmy zbyt mocno pędzelka do płytki- unikniemy smug oraz rozmazania linii uśmiechu
-jeśli nie radzicie sobie z namalowaniem linii uśmiechu np na kciuku lewej ręki, odpuść... zacznij malować kolejne paznokcie a feralny kciuk wyjdzie idealnie

Szczerze powiedziawszy nie polecam lakieru OPI. 
Jak dla mnie zbyt wygórowana cena względem jakości. 

Starałam się obrać w jak najprostsze słowa wykonanie frencha. Mam skrytą nadzieję, że post był pomocny. 
Trzymam kciuki za Wasz perfekcyjny manicure! Pamiętajcie, praktyka czyni mistrza.

Tymczasem wstaję, obieram kierunek-> szafa. Wybieram wygodne getry i luźną koszulkę, a w ręku trzymając butelkę wody mineralnej udaję się przed telewizor. Włączam płytę Ewy Chodakowskiej- skalpel i "pompuje" pośladki.
Nie aspiruje do rozmiaru 34. Moje ciało musi być apetyczne, jędrne a samoocena wykraczająca wszystkie możliwe skale.
A Ty? Przyłączysz się do mnie? :)

Do następnego, dobranoc!






sobota, 16 marca 2013

Targi Kosmetyczne Beauty Forum w Warszawie

Hej!

Na wstępie, wybaczcie mi tygodniową nieobecność na blogu spowodowaną absolutną niedyspozycją czasową, która poniekąd odbiła się na moich dietetycznych zmaganiach. Mam nadzieję, że nadrobię stracony czas interesującymi postami, które zatrzymają Was na dłużej :)

Tymczasem, wracając do tematu...
Marcowe targi kosmetyczne Beauty Forum mogę opisać jednym słowem- niesamowite. Przemiał ludzi odwiedzających jak i samych wystawców był ogromny. Absolutna gratka dla fanatyków kosmetologii. Już po godzinie byłyśmy padnięte jak nie wiem co :) Jestem bardzo zadowolona w szczególności z zestawu SPA firmy Cuccio, którą nabyłam po bardzo atrakcyjnej cenie :)


W skład zestawu "Spa to Go" wchodzi eliksir do aromaterapii, masło do ciała, peeling do ciała oraz masło w sztyfcie do skórek, a wszystko zachowane w miodowo mlecznej kompozycji zapachowej.

 Fantastyczne masło o intensywnie słodkim zapachu.
Szybko się wchłania, doskonale nawilża i pozostawia na skórze długotrwały zapach. Jest to mój absolutny faworyt wśród kosmetyków pielęgnacyjnych do ciała. 
Cena daje nam wiele do życzenia, bowiem za opakowanie 240g musimy przeznaczyć ok. 50zł, ale naprawdę warto. 


Drobnoziarnisty peeling solny, który doskonale ściera martwy naskórek pozostawiając skórę gładką a na jej powierzchni pozostawia film ochronny przed wysuszeniem. Dla mojej skóry peeling jest stosunkowo za ostry.
Pojemność 240g

 Eliksir wykorzystujemy w pomieszczeniu rozpylając, bądź podczas zabiegów pielęgnacyjnych spryskujemy wilgotny ręcznik eliksirem.
Pojemność 60ml

 Masło w sztyfcie, które świetnie nawilża skórki okalające płytkę paznokciową. Świetna alternatywa dla popularnej oliwki w pędzelku, którą możemy niefortunnie utłuścić odzież. 
Pojemność 1,6g

Podręczna wersja masła do ciała, który sprawuje się idealnie do małej torebki :)
Pojemność ok.10ml

 
Szklany pilnik do paznokci jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla naszej płytki paznokciowej niż popularne papierowe pilniczki. 

Kolagenowe płatki pod oczy zapewniające optymalne nawilżenie jednocześnie chroniąc przed starzeniem.
2 szt.

Przez nieuwagę zapomniałam o zdjęciu mojego nowego nabytku- pędzla do ust Maestro ze złotej kolekcji, który niebawem zobaczycie w poście o akcesoriach do makijażu.

Tymczasem sobotnie popołudnie spędzę na dopieszczaniu ciała :) przede mną maseczka z czerwonej glinki, kolagenowe płatki pod oczy, manicure, pedicure, ćwiczenia z Mel B na ramiona, nogi i pośladki oraz coś dla umysłu- książka :)

Miłego dnia! :)

sobota, 9 marca 2013

Bądź najlepszą wersją samej siebie!

Witam ponownie!

Zgodnie z obietnicą- raport odnośnie zrzucania zbędnych centymetrów!

Cały tydzień przestrzegałam zdrowych posiłków, nie dałam się zwieść niezdrowym pokusom i są efekty, do których głównie przyczyniła się aktywność fizyczna. Na przestrzeni tygodnia wykonałam sześć treningów. Pierwsze cztery opierały się na skalpelu Ewy Chodakowskiej, natomiast dwa ostatnie na treningach Mel B. Ze skalpelem Ewy miałam już wcześniej do czynienia jeszcze w zeszłym roku stąd moje poszukiwania alternatywy dla tego treningu. Treningi z Mel B są naprawdę intensywne, szczególnie na brzuch! Nie dałam rady zrobić do końca, ale powoli przejdę przez całe wypalanie mięśni brzucha :)
Na pewno najtrudniej jest zacząć i przez pierwsze dwa dni czułam, że po prostu muszę i już. Bez narzucenia samodyscypliny nie dałabym rady.
Jeśli mam chwilę zwątpienia czytam mnóstwo pozytywnych, zachęcających do ćwiczeń dziewczyn ćwiczących razem z Ewą i to daje mi dużego kopa... nie powiem, gdzie, bo bym przeklęła :P
Podobnie działają na mnie zdjęcia wysportowanych kobiecych ciał :)

Po tygodniu zmagań moje efekty w liczbach:

               03/03               09/03
talia          74 cm             71cm
brzuch      86,5cm            85cm
biodra       89cm              89cm
udo           51cm             50,5cm

3 kwietnia wrzucam zdjęcie po miesiącu ćwiczeń i sama jestem ciekawa metamorfozy! :)

Trzymajcie za mnie kciuki! Tym czasem powoli przytulam się do podusi...
Jutro intensywny, pełen wrażeń dzień-  targi kosmetyczne Beauty Forum w Warszawie! Istna gratka dla pasjonatów kosmetologii.

Dobranoc!

Od kuchni- szpinak z jajkiem.

Hej!

Szpinak. Przez wielu z nas znienawidzony jeszcze z czasów dzieciństwa, dziś? Nastąpił jego renesans.
Muszę przyznać, że też swego czasu nie przepadałam za szpinakiem a sama myśl o czymkolwiek z jego dodatkiem przyprawiał mnie o zawrót głowy :)
Zawarte w nim bogactwo witamin, minerałów i przeciwutleniaczy stawia go na najwyższych pozycjach w rankingach zdrowego i pożądanego w naszej diecie warzywa.
Dzięki odpowiedniemu przyrządzeniu szpinaku, zestawienie go z odpowiednimi składnikami uzyskujemy zdrowy i pożywny posiłek bogaty w same dobrodziejstwa.

Dzisiaj na śniadanie miałam wielki apetyt na szpinak i owsianka musiała ustąpić miejsca bezdyskusyjnie :)

Składniki:
-paczka mrożonego/ świeżego szpianku
-pół dużej cebuli
-3 ząbki czosnku
-3 jajka
-2 łyżeczki oliwy z oliwek
-2 łyżeczki masła ze względu na obecność betakarotenu, który rozpuszcza się w tłuszczach
-sól, pieprz do smaku

Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i dodajemy pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Doprowadzamy do zeszklenia cebulki i dodajemy przeciśnięty czosnek. Cebulkę i czosnek łączymy z rozmrożonym lub świeżym szpinakiem, do którego dodajemy masełko, sól i pieprz. Smażymy. Kiedy szpinak będzie już gotowy robimy otwory w szpinaku na jajko lub jajka w zależności od potrzeby. Wbijamy jajko(a) i czekamy do całkowitego ścięcia białka. Podajemy z pełnoziarnistym pieczonym chlebkiem.




Smacznego!



Już w poniedziałek post na temat wiosennych targów kosmetycznych Beauty Forum w Warszawie!
Pozdrawiam!


wtorek, 5 marca 2013

Od kuchni- owsianka.

Witam!

W ten piękny, słoneczny a zarazem wtorkowy dzień zapraszam Was na owsiankę!

Owsianka zawsze kojarzyła mi się z czymś w formie mazi, która nie lepiej smakuje jak wygląda. Otóż o czym się sama przekonałam to odpowiednie przyrządzenie płatków owsianych oraz zestawienie ich z innymi składnikami daje nam pyszne, zdrowe i pożywne śniadanie!

Ze względu na swój skład, który w każdym wymiarze możemy modyfikować daje nam źródło witamin, błonnika i minerałów potrzebnym do prawidłowego funkcjonowania organizmu.

Składniki:
ok. 200ml mleka 2%
3 1/2 łyżki płatków owsianych
2 łyżki otrąb owsianych
łyżeczka siemia lnianego
niepełna łyżka kaszy manny
1/2 łyżeczki cukru
szczypta cynamonu

Do rondla wlewamy mleko, wsypujemy płatki owsiane, otręby i siemię. Zagotowujemy. Dodajemy kaszę mannę, cukier i cynamon. Gotujemy do uzyskania dość gęstej konsystencji, którą warunkuje siemię lniane i ostatecznie kasza manna.
Owsiankę możemy wzbogacić o owoce sezonowe, owoce suszone, orzechy- o to wszystko na co mamy aktualnie ochotę. Ja jednak wybieram tę klasyczną wersję, bowiem czekam na truskawki, borówki i inne dobrodziejstwa natury!






Myślę, że tak przygotowane śniadanie w postaci owsianki jest świetną alternatywą dla klasycznych CornFlake'sów czy płatków czekoladowych, które głównie składają się z mąki kukurydzianej, pszennej, cukrów oraz "ulepszaczy", po których zaraz jesteśmy głodni. Oczywiście cenowo wychodzimy na plus :)

Smacznego!


Miłego dnia!


poniedziałek, 4 marca 2013

Top Coat z Manhattanu

Hej!

Dobry lakier nawierzchniowy przedłuża trwałość lakieru i nadaje paznokciom nieskazitelny połysk.
Top Coat z Manhattanu spełnia powyższe funkcje, a ponad to skraca czas schnięcia lakieru. Jest dla mnie moim numerem jeden wśród preparatów utrwalająco- nabłyszczających. Do tej pory byłam zachwycona top coat'em z Flormar, natomiast zestawiając oba, Manhattan wygrywa.
Margines czasowy jaki potrzebowałam do całkowitego wyschnięcia lakieru trwał nieskończoność... Teraz? Dwie warstwy emalii, jedna nawierzchniowego i po chwili mogę zacząć szykować się na randkę :)


15zł/11ml




lakier Miss Sporty nr 302

Reasumując Top Coat z Manhattanu perfekcyjnie wykańcza każdy manicure. Skraca czas schnięcia i nabłyszcza.

Pozdrawiam!

sobota, 2 marca 2013

Od siebie- misja na najbliższe tygodnie.

Chciałabym, co każdą niedzielę relacjonować na blogu moje postępy w modelowaniu sylwetki wraz ze zdjęciami, co poniekąd stanie się moim zobowiązaniem wobec Was. Zaczynam od jutra.
Zdaję sobie sprawę, że początki nigdy nie należą do łatwych, ale nie wejdę na szczyt góry nie idąc pod nią :) Wbrew pozorom z komponowaniem posiłków nie będę miała problemów to raczej niepohamowana żądza słodyczy może mnie wpędzić w kolejny ślepy róg. Oby NIE! 
Wierzę, wierzę, wierzę... wierzę, że mi się uda!
Trzymajcie za mnie kciuki! W końcu nic się samo nie wydarzy, wszystko leży w moich rękach. 

Z niecierpliwością czekam na rady i historię Waszych metamorfoz! :)

Dobranoc! M.


piątek, 1 marca 2013

Makijaż- przydymione oko, inaczej.

Hej!

Przed nami całe 19 dni do przywitania kalendarzowej wiosny! Już nie mogę się doczekać, podobnie jak specjalizacji z wizażu, którą zaczynam już od przyszłego piątku :)

Smoky eyes nadaje spojrzeniu głębi, zmysłowości i tajemniczości. Jest to makijaż, który pasuje do każdego typu urody, kształtu oczu oraz okazji. Jednym słowem, ulubiony!
Do wykonania makijażu przydymionego oka wykorzystałam połyskujący szary cień w wewnętrznym kąciku, smolistą czerń na 2/3 powieki, orzechowy brąz w załamaniu i kość słoniową pod łukiem brwiowym.
Granice między kolorami bardzo dobrze rozcieram puszystym pędzlem, aby przejścia między cieniami były niewidoczne. Tym razem nie podkreślam dolnej powieki.
Całość wykańczam czarną kreską eyelinerem i  tuszuje tylko górne rzęsy pogrubiającym tuszem. Brwi lekko podkreślam cieniem.
Na zakończenie, nakładam podkład w celu wyrównania kolorytu skóry, pudrem brązującym podkreślam kości policzkowe a skronie różem.
Usta zachowałam jak zawsze w naturalnym kolorze wykańczając wazeliną.









Do wykonania makijażu wykorzystałam:
- bazę pod cienie ArtDeco
- cienie Inglot, połyskujący szary cień(nr 502), matową czerń(nr 63), brązy: nr 117R
- eyeliner Golden Rose
- pogrubiający tusz do rzęs MaxFactor 2000calorie
- podkład intensywnie kryjący Pharmaceris Ivory 01
- puder Loreal TrueMatch W3 Ivoire Rose
- puder brązujący Astor SkinMatch 002 Brunette
- róż ArtDeco
- wazelina

Dobrej nocy!