niedziela, 24 marca 2013

Efekty po 21. dniach zmagań

Zgodnie z danym mi słowem, dodaje zdjęcia mojej 21. dniowej metamorfozy.
Ćwiczenia wykonywałam niezależnie od pory dnia, natomiast zależnie od moich sił. Kiedy czułam przemęczenie z niewyspania, był to pierwszy dzień okresu bądź nie miałam humoru- odpuszczałam. Przede wszystkim czerpię z ćwiczeń radość i satysfakcję z pokonywania kolejnych ograniczeń, które są tylko w naszej głowie. Robienie ćwiczeń pod przymusem stałby się moim przykrym obowiązkiem, a przecież tu nie o to chodzi. 
Te myśli krążące po mojej głowie, które tylko de motywują... "przecież mogę się zaakceptować jak inne dziewczyny i nie katować się tak.... nie dam rady... już nie mam siły... poddaje się... "
Za każdym razem, po każdym treningu udowadniam sobie, że jednak potrafię, że te wszystkie zniechęcające myśli to głos mojego lenistwa, któremu muszę się przeciw wstawić.
Musimy uwierzyć, że sprostamy wyzwaniu.
Wmówiłam sobie zdanie Ewy Chodakowskiej, które jest jedną z największych motywacji:
"Dzisiaj jest jutrem, o którym mówiłaś wczoraj"

Odnośnie ćwiczeń:
Treningi przeplatałam z pierwszą płytą Ewy Chodakowskiej i ćwiczeniami Mel B- rozgrzewka, trening ramion, nóg, pośladków w zależności od chęci. Na przestrzeni 21. dni wykonałam 12 treningów. 

Odnośnie posiłków:
Na śniadanie klasycznie, owsianka. Ogólnie jadłam wszystko to na co miałam ochotę z ograniczeniem na to, na co mogę sobie pozwolić co nie oznacza, że nie miałam chwili słabości nie objadając się słodyczami. Dziennie starałam się wypić ponad litr wody, kawę piłam sporadycznie, z mlekiem (0,5- 2%),  bez cukru. Po treningach za każdym razem mały jogurt naturalny z otrębami owsianymi, albo jajko z kromką chleba. 

Porównanie:


zdjęcie jest odbiciem lustrzanym, gdyby ktoś wątpił


talia -5 cm
brzuch -3cm
biodra -3cm
udo +/- 0,5cm

Oczywiście nie zaprzestaję pracy nad swoim ciałem. Myślę, że już w kwietniu efekty będą bardziej spektakularne. Także do zobaczenia za miesiąc!

A na koniec słowa, które dały mi niesamowitego kopa energetycznego.  
Firma Calzedonia ostatnio wypuściła na rynek leginsy push-up, które jak można się domyślać po nazwie podnoszą pośladki. Na ostatnich zajęciach z masażu koleżanka pyta się, "Marta masz na sobie te leginsy push up?" ja na to, oczywiście, że nie, na co odpowiada zaskoczona "nieźle, naprawdę super". 

Myślę, że takie słowa dają do myślenia, że warto.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz