Witam!
Chciałabym się z Wami podzielić moim absolutnym hitem i udowodnić tym samym, że tanie nie zawsze oznacza złe.
Jeszcze dwa lata temu, kiedy zaczynałam studiować używałam eyeliner z Inglota w kolorze grafitu (ok. 30zł). Kruszył się, wycierał nawet nałożony na bazę do powiek a sam kolor nie był wystarczająco intensywny.
Koleżanka z roku poleciła mi eyeliner z Golden Rose zapewniając, że jest niezwykle trwały i tani. Przekonałam się w momencie, kiedy zrobiłam nim pierwszą kreskę.
Pozytywne zaskoczenie.
Kreska na powiece utrzymuje się absolutnie cały dzień nawet bez bazy a kolor jest intensywny, nie blaknie. Niekiedy zdarzy mi się podczas malowania, że pojawią się smugi tj. poniżej w trzeciej kresce, ale wystarczy poprawić i jest w porządku.
Jest to moje drugie opakowanie. Pierwsze wystarczyło mi na okres ponad roku. Cena w salonach Golden Rose to 8,60zł ~9zł.
Same zalety. Jeśli miałabym doszukiwać się na siłę wad to moim zdaniem byłoby to jedynie pospolite opakowanie, choć osobiście nie przeszkadza mi.
Polecam, bo warto.
Miłego wieczoru!
poniedziałek, 13 maja 2013
piątek, 10 maja 2013
Makijaż: wieczorowy, boczna Vałka
Hej!
Wykonałam klasyczny makijaż wieczorowy techniką tzw. bocznej Vałki. Technika ta optycznie wydobywa oczy głęboko osadzone jak i te z opadającą powieką. Makijaż wykonany w matach wedle gustu sprawdzi się jako mocny makijaż dzienny i z pewnością idealnie będzie współgrał przy makijażu wieczorowym.
Dobranoc!
Wykonałam klasyczny makijaż wieczorowy techniką tzw. bocznej Vałki. Technika ta optycznie wydobywa oczy głęboko osadzone jak i te z opadającą powieką. Makijaż wykonany w matach wedle gustu sprawdzi się jako mocny makijaż dzienny i z pewnością idealnie będzie współgrał przy makijażu wieczorowym.
Dobranoc!
Makijaż- zielone oko z zalotną kreską
Hej!
Szybko wrzucam zdjęcia makijażu i pędzę na piątkowe zajęcia z wizażu <3 po kolejne doświadczenia, po kolejne zdjęcia makijażu! Miłego oglądania! Lecę!
Szybko wrzucam zdjęcia makijażu i pędzę na piątkowe zajęcia z wizażu <3 po kolejne doświadczenia, po kolejne zdjęcia makijażu! Miłego oglądania! Lecę!
poniedziałek, 6 maja 2013
Od kuchni: placuszki owsiane
Hej!
Placuszki owsiane są dobrym pomysłem na drugie śniadanie czy kolację. Od kiedy przepis trafił w moje ręce smażę placuszki i póki co nie mogą mi się przejeść :)
Składniki:
1 jabłko
2 jajka
2 łyżki mąki
2 łyżki płatków owsianych, górskich
2 łyżki otręb owsianych
1/2 łyżeczki siemię lniane
szczypta cynamonu, cukru waniliowego i proszku do pieczenia
Jabłuszko obieramy ze skórki, usuwamy gniazda nasienne i ścieramy na tarce na dużych oczkach. Do startego jabłka dodajemy jajka i wszystkie suche składniki. Dobrze mieszamy łyżką.
Teflonową patelnie skrapiamy olejem i rozgrzewamy.
Z jednej łyżki kształtujemy owsiany placuszek na rozgrzanej patelni i smażymy po obu stronach na średnim ogniu.
Na średniej wielkości patelni zmieści się około sześć placuszków.
Placuszki owsiane podaję posypując cukrem albo do maślanki owocowej.
Pycha!
Miłego dnia! :)
niedziela, 5 maja 2013
Makijaż fantazyjny
Hej!
Czas mija nieubłaganie szybko. Nie wystarcza mi doba by zrealizować wszystko co zaplanowałam, by cieszyć się wyczekiwanymi chwilami z moim największym szczęściem. Dużo bym chciała zmienić, czynie to sukcesywnie- raz z górki, raz pod górkę.
Na ostatnich zajęciach z wizażu wykonywałam makijaż fantazyjny, który był nie lada wyzwaniem, gdyż nigdy zdawałam się na wodzę fantazji. Czasu wbrew pozorom było dużo, choć to tylko pozory. Wyrobiłam się na szczęście w porę by móc zrobić zdjęcia i posprzątać stanowisko, a grzbietowa strona dłoni przypominała paletę barw.
Szczerze powiedziawszy totalnie improwizowałam, zdałam się na instynkt, na wyczucie... jestem ogólnie zachwycona efektem. To mój pierwszy raz. Z resztą sami oceńcie:
Czas mija nieubłaganie szybko. Nie wystarcza mi doba by zrealizować wszystko co zaplanowałam, by cieszyć się wyczekiwanymi chwilami z moim największym szczęściem. Dużo bym chciała zmienić, czynie to sukcesywnie- raz z górki, raz pod górkę.
Na ostatnich zajęciach z wizażu wykonywałam makijaż fantazyjny, który był nie lada wyzwaniem, gdyż nigdy zdawałam się na wodzę fantazji. Czasu wbrew pozorom było dużo, choć to tylko pozory. Wyrobiłam się na szczęście w porę by móc zrobić zdjęcia i posprzątać stanowisko, a grzbietowa strona dłoni przypominała paletę barw.
Szczerze powiedziawszy totalnie improwizowałam, zdałam się na instynkt, na wyczucie... jestem ogólnie zachwycona efektem. To mój pierwszy raz. Z resztą sami oceńcie:
Dziękuję Olu za zdjęcia!
Do zobaczenia! Pa!
Subskrybuj:
Posty (Atom)